Dzisiaj pokażę wam urocze nowości od Gvibe, a będą to mniejsze wersje kultowych wibratorów-chmurek!
Jeżeli jeszcze ich nie znacie to odsyłam was do tego wpisu. Zapraszam was również na mój kanał Youtube oraz Instagram, gdzie w wyróżnionych relacjach opowiadam właśnie o tych cudeńkach! Jeżeli chodzi o Youtube to musicie być niestety zalogowani, ponieważ na moje filmy nakładane są ograniczenia wiekowe.
A jeżeli totalnie nie chce Ci się czytać to zapraszam do obejrzenia filmiku.
Dlaczego mniejsze może być lepsze?
Minisy, jak nie trudno się domyślić to pomniejszone wersje kultowych produktów GVibe. Powstały z myślą zarówno o osobach totalnie początkujących, dla których standardowy rozmiar zabawek jest po prostu za duży, oraz o tych którzy chcieliby mieć mniejszą, podręczną wersję bo np. często podróżują i marzą o tym aby mieć pod ręką niezawodne ale i dyskretne urządzenie.
Zdarza się również, że chcemy kupić swojego pierwszego i wymarzonego przyjaciela ale obawiamy się rozmiarów zabawki. Zauważyłam, że istnieje spore grono osób, które niekiedy są zdziwione wielkością wibratorów które większość określiłaby jako taki typowy standard. Tutaj również z pomocą przychodzą nam Gvibe Mini!
To, że te gadżety są mniejsze absolutnie nie oznacza, że są gorsze czy też otrzymujemy wersję okrojoną. Wibracje są głębokie i intensywne, a do każdego z trybów możemy ustawić aż 10 poziomów mocy. Gvibe się spisał i powiem wam, że jestem naprawdę mega pozytywnie zaskoczona tymi ślicznościami. Ale! Nie ocenia się przecież książki po samej okładce, tak więc przyjrzyjmy się im bliżej.
No dobra ale dlaczego akurat Gvibe?
W czym tkwi sekret ich niesłabnącej popularności? Po pierwsze spójrzcie na silikon, którym pokryte są gadżety. Pomimo, że zabawka nie jest elastyczna (o tym opowiem troszkę później) to powłoka jest miękka i cudowna w dotyku. Jest to nic innego jak Bioskin, czyli silikon klasy medycznej mający za zadanie jak najlepiej imitować ludzką skórę ale jednocześnie być bardziej higieniczny i łatwiejszy w obsłudze niż np. taka cyberskóra, która bardzo często się rwie, jest porowata a dodatkowo należy ją oprószać mąką kukurydzianą żeby nie stała się lepka.
W przypadku Bioskin nie ma takich problemów. Ogólnie można rzec, że jest to materiał całkowicie bezproblemowy zarówno jeżeli chodzi o obsługę jak i kwestie higieniczne. Należy jednak pamiętać aby do nawilżania używać wyłącznie lubrykantów na bazie wody, ponieważ te silikonowe mogą uszkodzić powłokę urządzenia.
Po drugie - silnik i oprogramowanie. Wibracje są głębokie, intensywne a do każdej z nich możemy ustawić aż 10 poziomów intensywności co jak wiecie nie jest standardem na rynku gadżetów erotycznych. Dzięki temu jesteśmy w stanie wybrać swój ulubiony tryb na wybranym przez nas poziomie, a nie korzystać (tak jak w wielu przypadkach) np. z interwałów na pełnej mocy.
Możliwość ustawienia poziomów mocy bardzo przydaje się również w przypadku osób początkujących, które nie do końca jeszcze odkryły zarówno swoje potrzeby jak i możliwości.
Po trzecie - nieelastyczny korpus. Tym, którzy nie oglądają moich filmików lub nie czytali poprzednich postów wyjaśnię, że brak elastyczności absolutnie nie jest wadą, a dla wielu osób jest wręcz zaletą ze względu na możliwość docisku do wybranego przez nas punktu. Elastyczne wibratory poddają się pod naciskiem zapewniając delikatniejszy nacisk na tkanki, natomiast te nieelastyczne pozwalają na intensywniejszą stymulację skupioną w wybranym przez nas obszarze. Dlatego właśnie do nauki squirtu polecam tego typu urządzenia.
Serio, zdecydowanie łatwiej jest osiągnąć cel z wibratorem, który nie jest elastyczny. Produkty Gvibe są pokryte mięciutkim silikonem, tak więc nie musisz obawiać się, że będą dla Ciebie "bolesne" w doznaniach.
Po czwarte - wodoszczelność i magnetyczne ładowanie. Możecie bawić się zarówno pod prysznicem, jak i w wannie, a także nie musicie obawiać się, że coś tam trącicie dupką i wtyk zostanie w zabawce. Tak, zdarzyła mi się taka sytuacja i nie jestem z tego powodu dumna.
Po piąte, a dla wielu zapewne po pierwsze, wygląd. No kurczę, nie oszukujmy się, te gadżety są po prostu piękne. Metaliczne uchwyty, żywe kolory, oryginalne kształty… no bajka. Moim zdaniem nie ma śliczniejszych cudeniek, a jeżeli czytaliście mojego posta o klasycznych, większych wibratorach Gvibe to wiecie, że zachwycałam się nimi już dawno temu. I zdania nie zmieniłam do tej pory.
Tak więc jeżeli chcę koleżance sprezentować coś pięknego, funkcjonalnego i z efektem WOW to często decyduję się właśnie na produkty tej marki.
Jak widzicie mniejsze wersje są równie atrakcyjne wizualnie, a do tego silniki pracują intensywnie i cicho, czyli nic poza rozmiarem się nie zmieniło. Możecie używać ich klasycznie oraz analnie, a także do stymulowania innych wrażliwych miejsc, jak łechtaczka czy sutki. Oferują te same przeżycia ale przy mniejszych gabarytach są zdecydowanie bardziej dyskretne.
Osobiście nieco obawiałam się nowej kolekcji. Przeważnie jak już ktoś wypuszcza mniejsze wersje pełnowymiarowych produktów to zawsze czuje się ten niedosyt w stosunku do poprzednika.
Który model wybrać?
Gcandy Mini będzie pieścić zarówno łechtaczkę, jak i pochwę, tak więc jeżeli szukacie czegoś typu full service to zdecydowałabym się właśnie na ten model. Stymulujące chmurkowe kształty również mogą uatrakcyjnić zabawę ponieważ penetracja będzie ciekawsza.
Ponieważ mam już klasycznego Gcandy to zdecydowałam się na jego pomniejszoną wersję. Będzie towarzyszem moich kolejnych podróży :)
Gjack Mini również posiada chmurkowy korpus ale już bez stymulatora łechtaczki. Polecam go osobom, które nie potrzebują dodatkowej, łechtaczkowej stymulacji, oraz takim którzy planują używać urządzenia także w tylnej dziurce.
Często zdarza się, że macie już swoje ulubione łechtaczkowe gadżety albo wolicie bawić się bez nich (tudzież język partnera/partnerki pełnią tę zaszczytną rolę) więc króliczek nie jest wam po prostu potrzebny.
Gjay Mini to chyba największy klasyk jeżeli chodzi o zabawki GVibe. Jeżeli zależy wam na gładkiej powierzchni i semi-realistycznej formie to będzie on dla was idealny ponieważ przypomina klasycznego penisa. Główka w kształcie klina ułatwia aplikację, tak więc osoby totalnie początkujące oraz takie, które chcą używać go z tyłu powinny być usatysfakcjonowane.