- Agnieszka
- Moi ulubieńcy
- 0 polubień
- 6600 odwiedzin
- 0 komentarzy
Standardowo - jeżeli nie chce Ci się czytać to zapraszam do obejrzenia filmiku na YT i jeżeli materiał Ci się spodoba to zostaw proszę łapkę w górę i subka, będzie mi bardzo miło!
Technologia air pulse wykorzystuje fale ciśnienia do bezdotykowej stymulacji łechtaczki. W środku znajduje się membrana, która poruszając się do przodu i do tyłu wytwarza jakby fale powietrza.
Chciałabym zaznaczyć, że nie jest to zdecydowanie gadżet ssący (bo i z takimi określeniami się spotkałam), tak więc jeżeli oglądają mnie panie, które tak jak ja nienawidzą zasysania łechtaczki to nie musicie się martwić – odczucia mogę porównać do intensywnego lizania i całowania.
Są równie skuteczne jak masażery wibrujące ale ich mocą nie jest brutalna siła, a delikatne powietrzne pocałunki. Dlatego, tak jak w przypadku niewielu zabawek, mogę polecić je dosłownie wszystkim kobietom. Naprawdę warto poczuć to co te małe pierdzidełka oferują bo chociaż technologia air pulse jest tak samo skuteczna jak klasyczne wibracje to sam proces zabawy i finiszu jest cudownie zaskakujący.
Dodatkowo przez to, że stymulator tak naprawdę nie dotyka łechtaczki nie musimy obawiać się otarć. Jest to szczególnie ważne u osób z delikatną skórą, a także wtedy gdy chcemy do wielokrotnych stosunków wykorzystać gadżet erotyczny.
Ok, skończyłam już z ochami i achami, zajmijmy się omówieniem poszczególnych modeli. Wszystkie będą miały cechy wspólne takie jak wodoszczelność, jedenaście poziomów intensywności oraz końcówkę wykonaną z silikonu.
Satisfyer 1 Next Generation
Satisfyer 1 Next Generation to najtańszy model z całego zestawienia. Wspomnę tylko, że zaczynałam właśnie od niego i od tego momentu zaczęła się moja wielka miłość do technologii air pulse.
Jest to taka wersja basicowa. Lekka, zasilana bateriami i wydaje mi się, że ze słabszym silnikiem niż u następców. Ale… jeżeli chcecie spróbować, a nie macie lub nie chcecie wydawać większej ilości pieniędzy bo nie wiecie jak zareagujecie wy, czy osoba obdarowana to śmiało go bierzcie. Serio, pomimo upływu lat ta wersja nadal jest produkowana i fajnie się sprzedaje, tak więc nie macie się czego obawiać. Wkurzać może jedynie zasilanie bateryjne ponieważ dość szybko dochodzi do rozładowania, a zdarzyło mi się to w kulminacyjnym momencie, tak więc finalnie zdecydowałam się kupić kolejne urządzenie ale tym razem z wbudowanym aku.
Satisfyer 2 Next Generation
Next Generation w wersji drugiej niewiele różni się od poprzednika. W oczy rzuca się bardziej elegancki design. Dodano dodatkowy przycisk odpowiedzialny wyłącznie za włączenie i wyłączenie zabawki, oraz wydłużono korpus aby zwiększyć wygodę korzystania z urządzenia podczas zabaw solo. Wydaje mi się również, że ma mocniejszy silnik od jedynki ale możliwe, że jest to tylko i wyłącznie moje odczucie.
Zdecydowanie lepiej leży w dłoni. Dłuższa rączka naprawdę się przydaje ale tę kwestię poruszę przy okazji opisu Pro 3 Vibration, ponieważ na jego przykładzie przekonałam się, aby baczniej zwracać uwagę właśnie na długość zabawki.
Poniżej wklejam zdjęcie porównawcze:
Satisfyer Pro 2 i Penguin
Pro 2 i chyba najbardziej znany ze wszystkich produktów marki Pingwinek są w moim odczuciu identyczne jeżeli chodzi o moc. Oba posiadają wbudowany akumulator, dzięki czemu nie musimy kupować baterii i stresować się, że zaraz się wyczerpią. Pomijając kwestie estetyczne zdecydowanie różnią się wielkością, oraz końcówką dzięki czemu łatwiej było mi się zdecydować który z tych dwóch modeli kupić jako następny.
Spójrzcie, Pingiwnek jest mniejszy gabarytowo od swojego kolegi i ciszej pracuje ale jego dziubek ma zdecydowanie cieńsze ranty i przez to może generować większy, ostrzejszy nacisk w okolicach łechtaczki. W przypadku Pro 2 końcówka jest grubsza, tak więc nawet w chwilach zapomnienia jej dotyk – nawet podczas mocniejszego dociśnięcia – nie sprawi nam bólu. Pomimo tego, że model jest większy i nie tak gustowny to właśnie na niego się zdecydowałam. I powiem wam, że wcale nie żałuję.
Satisfyer Pro 3 Vibration i Pro 1 Vibration
Przejdźmy teraz do wersji z wibracjami. Pro 3 vibration w moim odczuciu wygląda obłędnie. Poza tym ma mięciutką główkę, kompaktowe wymiary oraz dysponuje drugim silnikiem w części łechtaczkowej, który odpowiedzialny jest właśnie za wibracje. Jest to fajna opcja dla osób, które chcą dodatkowo uprzyjemnić sobie zabawę lub zmieniać co jakiś czas sposób stymulacji.
Pomimo zabójczego wyglądu i dodatkowych opcji ten model ma – według mnie – jedną wadę. Otóż do prawidłowego działania urządzenia musimy je umieścić pionowo na łechtaczce. I jeżeli przyjmujemy pozycję siedzącą lub gadżetem steruje nasz partner czy partnerka to wszystko jest ok. Problem pojawia się w momencie, gdy chcemy pobawić się same, na leżąco. Moje łapki okazały się za krótkie w niektórych ustawieniach i musiałam się trochę nagimnastykować.
Rozwiązaniem może się okazać Pro 1 plus, w którym do dyspozycji mamy wygodną rączkę ułatwiającą nam zadanie. Co prawda nie wygląda tak elegancko jak poprzednik ale jestem zdania, że gadżety oprócz fajnego wyglądu muszą być funkcjonalne. I tak zazwyczaj trzymamy je w szufladach zamkniętych na 4 spusty.
Ciekawostką jest, że moja dwójka ma swój wibrujący odpowiednik. Cenowo różnią się o jakieś 20-30zł i pewnie nawet skusiłabym się na ten model właśnie ze względu na niewielką różnicę w cenie ale w momencie zakupu nie dysponowałam tym modelem.
Satisfyer Traveler
Traveler to urządzenie w sam raz na podróż. Nie zajmuje wiele miejsca, a dodatkowym atutem jest możliwość zamknięcia go tak jakby był eleganckim pudełeczkiem. Śmieję się, że to taka wersja na biwak. Nie ma co prawda takiej mocy jak moja dwójka ale przynajmniej mamy pewność, że żadne igliwie nie dostanie się do środka ;)
Podsumowując:
Polecam mocno wersje z wbudowanym akumulatorem ze względu na większą moc oraz czas pracy na jednym ładowaniu ale jeżeli macie wątpliwości, a chcecie spróbować to wersje bateryjne nie powinny was rozczarować.
Jeżeli po opisie wydaje wam się, że to gadżety dla was to zastanówcie się nad wersją akumulatorową. Pro 2 i Pingwinek są super ale tak jak mówiłam różnią się końcówkami oraz rozmiarem. Jeżeli zależy wam na dyskrecji i nie obawiacie się jego dziubka to bierzcie ptaszora, a jeżeli jesteście tak jak ja wygodnisiami i głośniejsza praca nie ma dla was znaczenia to Pro 2 powinien być dla was idealny.
Wersje z wibracjami intensyfikują rozkosz, tak więc powinny przypaść do gustu osobom, których łechtaczka jest mniej wrażliwa aby dodatkowo dopalić moc fal powietrza. Możecie również zmieniać sposób stymulacji ponieważ oba silniki sterowane są oddzielnie. Pro 3 poleciłabym do zabawy w parze, oraz paniom dla których miękka końcówka jest priorytetem. Pro 1 plus to wersja zdecydowanie wygodniejsza do zabaw solo, lub jak w moim przypadku dla osób z krótszymi kończynami górnymi.
Komentarz (0)